Na koniec cyklu maratonów Bike Atelier MTB Maraton organizator przygotował prawdziwą perełkę - pierwszą trasę, którą można było uznać w pełni za górską. W Ustroniu miało rozegrać się wszystko - rozstrzygnąć miały się klasyfikacje indywidualne i drużynowe. Nasz zespół, zmęczony wyczerpującym sezonem, zjawił się praktycznie w komplecie, a przynajmniej stawili się wszyscy, którym zdrowie na to pozwoliło. Z przyczyn czasowych i logistycznych nie mogliśmy sobie pozwolić na wcześniejszy objazd trasy, w przeciwieństwie do naszej konkurencji. Tak więc ostatni wyścig miał się rozegrać na warunkach, jakie stawiali nam przeciwnicy.
Deszczowy wrzesień wróżył złą pogodę także na jego ostatni weekend. Tak jednak nie było, poranek 30 września zapowiadał słoneczną aurę. Dobre warunki atmosferyczne na ostatnim wyścigu w cyklu są bardzo ważne. Raz, że umożliwiają komfortowe przejechanie wyścigu, dwa, cała rozwlekła ceremonia dekoracji zwycięzców przeprowadzona może być w znośny sposób.
Za swoje ostatnie dokonania, bądź ich brak, zostałem relegowany do drugiego sektora. Nie zmartwiłem się tym zbytnio, ponieważ w poprzednim wyścigu pierwszy jechał dużo wolniej niż drugi. Trasa poprowadzona była w dość przemyślany sposób - na początku szerokimi asfaltami i szutrami, spokojnie więc można było zająć odpowiednie dla siebie miejsce w peletonie. Na pierwszym podjeździe widać było wyraźnie kto przeforsował swoje tempo po starcie. W poprzednich wyścigach wytrzymałość siłowa nie przydawała się tak, jak tutaj. Następne kilometry to już esencja MTB - długie podjazdy i zjazdy. Po przejechaniu wcześniejszych 17 edycji Bike Atelier MTB Maraton wyścig w Ustroniu był naprawdę przyjemnością. Przyjemnością tym większą, że dawno już nie startowałem na typowo górskim maratonie.
Jak pewnie wszyscy już wiedzą jestem bardzo słabym zjazdowcem, dlatego nie nastawiałem się w tym maratonie na dobry wynik. Na szczęście organizator nie próbował uczynić wyścigu zbyt trudnym, choć w okolicy Ustronia nie stanowiłoby to problemu. Myślę, że to słuszna decyzja - w innym przypadku zawodnicy przyzwyczajeni do poziomu trudności z poprzednich edycji mogliby poczuć się zniesmaczeni. Ostatni zjazd z Równicy miał być najgorszy, ale oprócz trzech poprzecznych przekopów również i tutaj było dość prosto. Wydaje mi się, że to był ten sam zjazd, który w 2009 roku kończył Bikemaraton Ustroń.
Jeśli do czegoś miałbym się przyczepić na tej trasie, to do ostatnich kilku kilometrów. Poprowadzone były one wzdłuż rzeki Wisły płaskim jak stół asfaltem i szutrem. Praktycznie nic nie wnosiły do wcześniejszych, dość ciekawych kilometrów, oprócz zwiększenia długości trasy do 50 kilometrów. Sama końcówka też była dość problematyczna, głównie ze względu na poprowadzenie jej przez dość uciążliwy ruch pieszy i samochodowy.
Podsumowując wszystkie edycje - w klasyfikacjach drużynowych udało nam się obronić dwa drugie miejsca. W klasyfikacjach indywidualnych na szerokim podium również zajęliśmy wysokie lokaty – 3. Ania, 3. Tadek, 4. Magda, 5. Marek, 6. Janusz, 7. Damian, 8. Maciek. Jako kapitan nie chciałbym wyróżniać kogokolwiek - praktycznie każdy zawodnik wniósł swój wkład do sukcesu zespołu, dając z siebie wszystko.
Co do samego cyklu Bike Atelier MTB Maraton - organizatora można tylko chwalić. Widać, że się uczy i przejmuje od innych to, co najlepsze, starając wyeliminować rzeczy słabsze. Z roku na rok jest coraz lepiej, konkurencja wyższa, trasy ciekawsze.
Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to tylko do kilku szczegółów. Przede wszystkim start sektora 0 i 1 przy połączonych dystansach HOBBY i PRO nie jest najlepszym rozwiązaniem. Po pierwsze - zawodników w tym sektorze jest za dużo, po drugie - reprezentują oni zbyt wyrównany poziom, po trzecie - zawodnicy z krótszego dystansu mają nadmiernie wysokie ciśnienie na starcie i często prowokują niebezpieczne sytuacje. Najlepszy rozwiązaniem byłoby rozdzielenie startu zawodników z obu dystansów.
Poza warstwą wyścigową przyczepiłbym się również do systemu zapisów - typowy przerost formy nad treścią. Największą wadą jest tutaj prezentacja wyników "live" - nieużyteczna praktycznie na wszystkich urządzeniach, w których próbowałem z niej skorzystać.