217 startów i 69 miejsc na podium, tak przedstawia się bilans za rok 2019. Mniej startów, i w konsekwencji mniej miejsc na podium, ale i sam sezon w mojej opinii był trudniejszy. Każdy zawodnik jednak swoje ugrał i może być zadowolony. Trzeba również się cieszyć z drugiego miejsca drużynowo w klasyfikacji Bike Atelier MTB Maraton.
Z całego teamu na pewno na największe wyróżnienie zasługuje Ania. Zdobyła Mistrzostwo Polski MTB-XCO w kategorii Cyklosport, dwa drugie miejsca w klasyfikacjach indywidualnych dużych cykli imprez oraz kilka pomniejszych, ale wartościowych rezultatów. Reszta drużyny też spisała się dobrze, zwłaszcza ta część, która startowała na imprezach MTBCross Maraton. Niewiele zabrakło, a byśmy i tam liczyli się na podium drużynowym. W węższym składzie startowaliśmy również na Vienna Life MTB Maraton. Po trzech z pięciu wyścigach nasza drużyna zajmowała pierwsze miejsce... jednak organizator postanowił, że w tym roku nie będzie końcowych klasyfikacji indywidualnych i drużynowych, w związku z czym darowaliśmy sobie wyjazd na dwa ostatnie, dość odległe wyścigi – w Bieszczadach oraz w Kwidzynie.
Na miano najlepszej trasy w tym roku według mnie zasługuje MTBCross Baćkowice. Prawie 2000m przewyższenia na 55km, bez płaskich odcinków, całkowicie w terenie, oraz co najważniejsze – wszystko do podjechania i zjechania. Wspaniała pod względem fizycznym trasa. Wzorowe umiejscowienie startu/mety. Jestem pełen podziwu, że organizatorowi udało się coś takiego wyznaczyć. Profil wysokościowy tej trasy przedstawia poniższy wykres:
Najprzyjemniejszy wyścig według mnie to Cyklokarpaty Myślenice. Bardzo dobrze zbalansowana, górska trasa, na której każdy znalazł coś dla siebie. Zjazdy i podjazdy dające wiele satysfakcji i przyjemności. Z kolei trasą, która najbardziej mnie zaskoczyła, była Vienna Life Warszawa. Miało być łatwo, miało być szybko, ale było inaczej. A rower miałem przygotowany praktycznie pod asfalt. Asfaltu tym razem było niewiele, był natomiast niemiłosierny upał. Temperatura w słońcu przekraczała 40 stopni. Niewiele na tej trasie było cienia. Tak samo niewiele osób ukończyło wyścig na dystansie, który planowało, lub w ogóle. Mi te warunki jednak pasowały.
Najtrudniejszym wyścigiem niezaprzeczalnie była natomiast Vienna Life Gdańsk. Trasa, poprowadzona na pętlach, była sama w sobie już dość wymagająca. Kolosalną różnicę zrobiła jednak pogoda i ulewny deszcz podczas wyścigu. Klocki hamulcowe skończyły mi się już na drugim okrążeniu (łącznie z trzech na Grand Fondo), naprawdę nikomu nie życzę doświadczać jak to jest jechać w wyścigu MTB bez hamulców. Do tego pęknięta ośka w tylnej piaście. W konsekwencji DNF, bo nie zmieściłem się w regulaminowych 5 godzinach – najdłuższy dystans ukończyło ledwie 10 osób. Ania również poległa przez kłopoty techniczne. No ale wspomnienia pozostaną – zdecydowanie najtrudniejszy wyścig, jaki jechałem w ostatnim czasie.
Na przyszły sezon nie wyznaczamy sobie żadnych ambitnych celów. Będziemy się starać cieszyć z jazdy. Być może więcej czasu poświęcimy na wspólne wycieczki – bez rywalizacji sportowej.
Na koniec podziękowania dla całej drużyny oraz sponsorów. W tym roku Team wspierali: